Na początku, chciałabym poinformować wszystkich o akcji, którą rozpoczęłam na YouTube. Mianowicie chodzi o #RatujmyLPSoweBlogi:
A no o to, że nasza LPS'owa blogosfera się rozpada... Inicjatywa ma na celu odbudowanie tego, co stworzyły wcześniejsze pokolenia Petkowych Blogerek. Szczegóły oczywiście zawarte są w filmie :)
*Pisząc to zamówiłam sobie cztery nowe Littlest'y :3*
Wstępne info - zaliczone! - możemy więc przejść do sedna.
Być może część z Was zauważyła, iż zmieniłam nazwę bloga z Nasze-Polskie-LPS na Lokalne LPS. Pytanie tylko dlaczego?!
Gdy zakładałam ów 'internetowy pamiętnik', szczerze, nie miałam pomysłu na nazwę. Siedziałam, myślałam, głowiłam się i nic... Aż pewnego razu coś mi przyszło do głowy. Uznałam to za genialny pomysł. Mowa naturalnie o Nasze-Polskie-LPS.
Było to niewyjaśnione, nagłe natchnienie. Długo nie wiedziałam skąd przyszedł mi taki pomysł. Do czasu...
Wczoraj oglądałam sobie ElaineLPS.
Oto co zobaczyłam:
I wszystko stało się jasne. Jak ja mogłam tego nie zauważyć? Nasze polskie lps! - odwieczne motto Elaine.
Uznałam, że nie chcę być kojarzona z 'tą, która zwaliła nazwę bloga z powiedzenia Elaine'. Dlatego więc ją zmieniłam. Uznałam jednak, iż zmiana nazwy to świetna okazja do całkowitej przemiany mojego bloga.
Pożegnajcie starą ikonkę! Prawdopodobnie widzicie ją ostatni raz w życiu...
Ok, aby upamiętnić tą jakże historyczną chwilę, przedstawię Wam bohaterów powyższego zdjęcia.
Dalmatyńczyk z lewej - Galardo; wiek 18 lat, partner - żaden, przyjaciel - Jacke (#853).
Kotka z prawej - Skarlett; wiek 21 lat (studentka architektury), partner - szynszyla Pysio (#314), przyjaciel - Destiny (#1313).
Ogółem to robiłam je na szybko. Chwyciłam dwa czarno-białe Petki, poszłam do kuchni (lepsze światło), rozłożyłam chusteczkę i działałam B)
Jeszcze ten napis... Kawa na ławę, mi się podoba.
Teraz, nowiusieńkie!
Jest zdecydowanie lepsze. Robiłam je wczoraj (24.06.2017 - gdyby to kogoś obchodziło xd). Znajdują się na nim głównie szynszyle (przypadek). Akurat Pysia tu zabrakło, a jest on moim czwartym gryzoniem tej odmiany.
Wszystkie Pecie znajdujące się na tej fotografii to rodzina. Szynszylki to siostry (+ Pysio, brat), a ten pies to opiekunka, mająca zastąpić im matkę.
Oj, ciężkie życie mają dzieci szynszylskiej (wtf?) rodziny Rongeur...
Większość nastolatków w Moon Light Valley (lub Fields Of Invisibility Valley), gdy ich rodzice są daleko (jeszcze ich nie mam) mieszkają samotnie i sami kierują swoim życiem. U Rongeur'ów jest inaczej... Matka jest ciut nadopiekuńcza i wynajęła im opiekunkę! To różowy chow-chow o imieniu Roza.
To był taki króciutki wstęp, historię Rongeur'ów opowiem Wam innym razem.
Tak btw, to ta ikona bloga powstała z racji na wczorajszą sesję. Z niektórych zdjęć jestem naprawdę dumna :)
Modelka (xd) ma na imię Frizzy.Fotkę oceniam na 10/10.
Tu mamy Laph.
Shana.
Wreszcie Pysio!
Cała rodzinka :)
To chyba tyle co chciałam Wam dzisiaj przekazać.
Jak spędzacie wakacje? Ja będę w domu, na obozie i gdzieś (nie wiemy z rodzicami gdzie się wybrać). Na pewno będę starała się więcej pisać, nagrywać itd. Trzeba rozwijać pasje :D
Tak jeszcze dodam, że w moim mieście otworzyli Tigera! Mega się cieszę!
Poznałam ten sklep rok temu w Bydgoszczy. Są tam, inaczej tego nie ujmę, różne fajne pierdoły. Na przykład dzisiaj, kupiłam sobie takiego hopka do zachowywania odpowiednich proporcji w rysowaniu.
Wygląda on następująco:
Kiedyś widziałam takie w Simsach <3
Skoro już tak o moim mieście, to był dzisiaj targ książki, czy coś takiego. Jest to akcja społeczna, gdzie sprzedaje się używane książki, a dochód przeznacza na akcję charytatywną.
Miałam pecha bo kobieta przede mną zgarnęła Zmierzch! Wszystkie części! To były sekundy... Gdy tylko zobaczyłam czarną okładkę i Stephanie Mayer to od razu wiedziałam, że się spóźniłam :( Poluję na tę lekturę od dawna. Ach, chyba los mi każe najpierw dokończyć Harry'ego. Jestem na trzydziestym drugim rozdziale Insygnii Śmierci :*
Ok, ja już będę kończyć,
do napisania,
no i cześka!