Cześć wszystkim!
*ważne info: post ten zaczęłam pisać w Walentynki 2021*
Jak spędzacie dzisiejszy dzień miłości? Mam nadzieję, że radośnie (w końcu każdy dzień powinien być radosny, no nie?). Święty Walenty - wiecie, że jest on także patronem osób z zaburzeniami psychicznymi? Na religii w podstawówce mieliśmy takiego szalenie fajnego księdza, który każdą lekcję rozpoczynał słowami "Święty Walenty, módl się za klasę ósmą be!". Haha, naprawdę zabawne wspomnienie.
Mimo wszystko uważam Walentynki za przereklamowane. Święto jak święto, dość mocno skomercjalizowane, podpatrzone na Młodym Kontynencie. Drugiej połówki co prawda nie posiadam, wszakże gdybym rzekomą miała, wolałabym celebrować z nią Noc Kupały - bliżej jest mi do naszych lokalnych tradycji :)
*update: drugą połówkę już mam i zastanawiam się, co na ową Noc Kupały wymyślić*
Dobrze, Galaxis, ale o czym dzisiejszy post? Będziesz tak cały czas biadolić?
Nie, haha, dzisiaj porozmawiamy sobie o związkach w moim mieście LPS - starych, poczciwych Petkowicach. Wpis ten jest częściowo zainspirowany komentarzem lpsfoto - częściowo, ponieważ myślałam o jego realizacji już wcześniej, natomiast, kto by się spodziewał, zapomniałam o nim totalnie. Foto mi dopiero przypomniała i tym samym popchnęła do działania!!
Zaczynajmy :D
Para numer jeden - Maro #2583 oraz Ellie #1851. O nich wspominałam w poście wcześniejszym, nadmieniłam, iż jest to mój najnajnajulubieńszy LPS'owy związek. Słowem wprowadzenia, jako że wielu z Was może już nie pamiętać, Maro ma 16 lat, a Ellie 14.
Gdybym miała opisać Mara w trzech słowach, powiedziałabym: nieśmiały, zamknięty gitarzysta. Nic go trafniej nie opisuje (noo, może poza określeniem emo-dog, haha). Jest on bardzo trudną osobowością do nawiązania jakiegokolwiek kontaktu, łatwo go bowiem spłoszyć. Pet Shop ten wiecznie trzyma dość spory dystans, uchodzi za takiego przysłowiowego "dzika" społecznego. Mimo to jednak, przyciąga on do siebie sporo dziewcząt (aparycja figurki popularnego kształtu robi swoje :p), które rzecz jasna jednocześnie zbywa i ignoruje. Niektórzy dlatego też nazywają go gburem. Ale co on biedny ma poradzić, że jedyną rzeczą jakiej pragnie jest święty spokój?
Ellie natomiast stanowi totalne przeciwieństwo swojego chłopaka. Jej trójsłowny opis brzmiałby: energiczna, radosna ekstrawertyczka. Do tego jeszcze rewelacyjna gimnastyczka. Wszędzie jest jej pełno i nie sposób usiedzieć jej w jednym miejscu. Należy ona do miejskiego klubu gimnastyki artystycznej i jest jego niezaprzeczalną gwiazdą (pomińmy fakt, iż w tym klubie razem z trenerem są trzy LPS, to temat na inny post) - zawsze, gdy w Petkowicach ma miejsce jakieś ważniejsze wydarzenie, jest ona zapraszana przez władze miasta by dać jakiś piękny performance (zwykle bawiłam się, że tańczyła ona do tej dokładnie piosenki).
Dobrze, ale jak to się stało, że dwie te tak kontrastowe osobowości w końcu się zeszły? Już tłumaczę.
Ellie i Maro do Petkowic przybyli w bardzo podobnym czasie. Była to kwestia dosłownie kilku dni. Obydwoje mieli to do siebie, że uwielbiali spacerować po rozłożystych polach mojego miasta (polach zwanymi Polami Niewidzialności - legenda głosi, że na polach tych stać się można niewidzialny, o ile bardzo się tego pragnie). Podczas jednej z takich przechadzek wpadli oni na siebie. Jak możecie się domyślać, Ellie postanowiła rozpocząć rozmowę, a Maro akurat nie miał jak uciec... Poza tym, obydwoje czuli się dość zagubieni w nowej sytuacji, nowym miejscu zamieszkania, więc zapoznali się, powiedzmy, z chęcią. Od tego czasu zaczęli się umawiać na wspólne spacery o charakterze stricte przyjacielskim.
Maro był jednak od dłuższego czasu obserwowany. Obserwowała go Trescot #959, która zobaczywszy go przypadkiem na jednej z jego długich przechadzek, zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Dziewczyna ta wystudiowała godziny jego spacerów i wyobraźcie sobie tylko, jakie było jej zdziwienie, gdy swojego wybranka zaczęła widywać w towarzystwie pewnej niewiasty. Trescot zaniepokoiła się wtedy co nie miara i ułożyła plan, polegający na zdobyciu przyjaźni owej tajemniczej dziewczyny, by ona mogła ją przedstawić z Marowi.
Trescot zapisała się zatem do miejskiego klubu gimnastyki artystycznej, gdzie szybko zdobyła przyjaźń Ellie, która po pewnym czasie zapoznała ją także ze swym najlepszym przyjacielem - Marem oczywiście. Stali się oni swego rodzaju trójcą ziomeczków. Wiem, co możecie sobie teraz pomyśleć - Trescot w tym momencie ośmieszyła Ellie i zagarnęła naszego doga dla siebie. Nic bardziej mylnego!! Dziewczyny stały się wręcz nierozłączne, a finalnie Trescot widząc, iż jej przyjacióła, żywi do Mara pewne uczucia zrezygnowała z dalszych prób podbicia jego serca.
Któregoś dnia Maro i Ellie wybrali się na swoją tradycyjną przechadzkę po Polach Niewidzialności. Wtedy to doszło między nimi do pocałunku i od tamtej pory nieprzerwanie są razem. We wrześniu tego roku (mam na myśli wrzesień 2021) będą mieć swoją piątą rocznicę, liczoną w naszym ludzkim czasie (wiecie, że wśród LPS czas jest zaledwie czymś względnym).
Droplet #126 i Marceli #994 - para ta stanowi wręcz lustrzane odbicie pary poprzedniej; tutaj to właśnie dziewczyna jest szalenie nieśmiała, a chłopak pełen energii (choć mimo wszystko Marceli nie jest tak ekscentryczny jak Ellie :p).
Wiecie co jest zabawne? Powyższa parka to przyjaciele Mara i Ellie. Uważacie to pewnie za sprzeczne, powiedziałam bowiem, iż Maro jest aspołeczny, cóż... Maro i Marceli grają w jednym zespole muzycznym (który, przypomnę, nosi oryginalną nazwę Green Day)! Jak do tego doszło, nie wiem... Znaczy, wiem, ale opowiem Wam o tym kiedy indziej, haha.
Nasi bohaterowie poznali się przez znajomych. Już tłumaczę. Najlepsza przyjaciółka Droplet (chihuahua #836 - będzie o niej mowa za chwilę!) 'przyjaźniła się' także z jednym członkiem Green Day. Znali się już oni od dawna, jako że obydwoje pochodzą z Meksyku przez co udało im się w miarę szybko złapać wspólny język (dosłownie i w przenośni). Gdy zespół Green Day się uformował, przyjaciółka Droplet bardzo często zaczęła być zapraszana na jego spotkania, nie chcąc jednak zostawiać naszej shorthairki, ciągnęła ją tam ze sobą. Droplet właśnie na tych spotkaniach poznała Marceliego i w bliżej nieokreślony sposób (serio, nie pamiętam, jak to się stało) udało im się w końcu zejść.
Dodatkowo zahaczę tu jeszcze o serial "Mangozjeb", gdzie Marceli grał główną rolę męską. Streszczając całą fabułę, Marceli pomaga Izumi, która mieszka z nienormalnym ojczymem, uciec z domu. Robi to, ponieważ darzy ją uczuciem. Tylko w serialu rzecz jasna. Droplet była o to bardzo zazdrosna. Znienawidziła wręcz ona Izumi (w moim mieście nazywa się ona Angelika), która, o zgrozo, plan filmowy wzięła trochę zbyt serio i liczyła na jakąś relację romantyczną pomiędzy nią i Marcelim. Takowej się jednak nie doczekała.
Jeju, Galaxis!! Tęskniłam! <3333 :]
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na post, też muszę coś takiego zrobić, bardzo miło się czytało. Miło jest również bliżej poznać ich historię, po widywaniu ich często w twoich poprzednich postach. I serialach. Chyba najbardziej przypadła mi do gustu pierwsza para, ślicznie razem wyglądają. No i Trescot bardzo ładnie postąpiła.
Może Walentynki teraz to tylko czysty marketing i sposób na zysk, ale uważam, że pierwotny zamysł tego święta, jako święta zakochanych i ogółem miłości, jest bardzo dobry, chociaż to powinno się celebrować codziennie, prawda?
Co do czasu, wolę praktykować stwierdzenie, że szczęśliwi go nie liczą. Ale gdy na chwilę się przystanie i zorientuje, że już marzec roku 2022, to podwójnie boli lub szokuje, albo oba na raz.
Mogę napisać pokrótce, że ten rok był dla mnie bardzo intensywny. Chciałam nawet poświęcić mu osobny wpisu u mnie, ale wciąż się waham czy go wstawić. W każdym bądź razie, cieszę się, że napisałaś i życzę powodzenia na egzaminach i w inwestowaniu w czas. Mam nadzieję, że zobaczymy/przeczytamy się ponownie za mniej niż rok. :]]
o kurka, nie wiem co napisać tak szczerze, na początek. Ostatnio to serio myślałam, że już nie wrócisz.
OdpowiedzUsuńPost jest zadżebisty, ekstra się czytało, na serio. Uwielbiam twoje historie dotyczące miasta i życia w nim, są takie inspirujące i aż zachęcają aby pobawić się figurkami xDD
Meheheh, i nie wiedziałam, że muzycy Green Day'a są aż tak na wyciągnięcie ręki, poproszę autograf.
Hm, u mnie? Miałam dłuuuugą przerwę w nagrywaniu figurek na YT, w grudniu "wróciłam" co jest chyba za dużo powiedziane, bo moje filmy jakimś śmiesznym trafem wrzucają się w charakterze skupiskowym czyli wrzucam przez tydzień co dwa dni a potem przez miesiąc nic xDD nie wiem co ze mną nie tak, strasznie chciałabym być regularna, ale jakoś się zagapiam i nie wychodzi. Podobnie jest z blogiem. Po prostu ostatnio mam tyle na głwie, że nie potrafię myśleć o LPS... szkoda, na prawdę.
No i co mogę powiedzieć? Cieszę się, że jesteś, czytało się ekstra. Może wreszcie zepnę tyłek i jakoś to będzie z moiom LPS'ową działalnością.
Zbieram się i zbieram do napisania komentarza. Super, że napisałaś!
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńPodziwiam za długość posta :D Osobiście najbardziej podoba mi się para Marceli i Droplet. Uwielbiam twój styl pisania :)
Nie wierze ze widzę nowy post od ciebie! (mamy już 2023, ale post od ciebie z przed roku to dla mnie i tak nowy post, serio nie spodziewałam się ze wrócisz). Nie zbieram już lps, skończyłam w 2019 ale byłam twoja ogromną fanką, dosłownie dzięki tobie prowadziłam własnego bloga. Nazywa się ,,Pralinka lps”, chciałam go skasować ale coś mi nie wyszło i nie tylko go nie skasowałam ale tez nie mogę się już na niego zalogować. Z jednej strony miałam z 12/13 lat jak go pisałam i teraz wydaje mi się strasznie żenujący, ale z drugiej strony to były moje najlepsze wspomnienia i cieszę się ze dalej mogę do nich wracać czytając go.12/13 letnia ja byłaby w siódmym niebie gdyby jej idolka zobaczyła chociaż raz jej bloga, wiec jak widzisz ten komentarz to bardzo cię o to proszę, w niektórych postach chyba nawet o tobie wspominałam. Mega cię pozdrawiam i na pewno będę sprawdzać twojego bloga co jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńZaraz będzie roczeeeek ~~~~~~~~~~
OdpowiedzUsuńJuż minął ponad rok odkąd Galaxis ostatnio napisała posta... :/
Usuń:(
UsuńŚwietny post, bardzo przyjemnie się go czytało. Ja też lubię się bawić moimi figurkami, nawet jeśli mam 16 lat. :p Moja kolekcja nie jest bardzo duża (około 80 figurek), ale wciąż chcę ją powiększać. Mam nadzieję, że wstawisz jeszcze jakiś post, bo naprawdę przyjemnie się je czyta. :)
OdpowiedzUsuńNiedługo dwa lata stukną….
OdpowiedzUsuńAle wracam tu i wracam <3
~Karmelek
https://lps-moonlight.blogspot.com/?m=1
Oj ja tez
Usuń